poniedziałek, października 03, 2011

Cosik o jedzeniu

Dzisiaj siedzimy w Mexican Hat, uroczym miasteczku w Utah. Śpimy w chatce nad brzegiem rzeki w której nie ma internetu ale za to jaki spokój tam jest. Mili właściciele pozwolili nam skorzystać z internetu w recepcji więc chwilę tu posiedzimy, niestety internet jest tak wolny, że nie jesteśmy w stanie przesłać zdjęć, dlatego wykorzystamy dzisiejszy wieczór na napisanie kilku słów o jedzeniu.

Opisując w trzech słowach standardowy posiłek: dużo, tłusto i słodko.

Bardzo popularne są wszelkiego rodzaju fast foody i w każdej nawet najmniejszej miejscowości w jakiej byliśmy można spotkać co najmniej jedną "restaurację" tego typu. Liczebnością góruje McDonalds, który w porównaniu z innymi fast-foodami wypada zadziwiająco dietetycznie.
Podstawowym daniem, nawet w dobrych restauracjach jest burger (nie tylko hamburger bo do bułki wrzucane są także duże grzyby, kurczaki, dziczyzna a nawet same warzywa pod postacią zmielonej i usmażonej papki).
Bardzo trafnym opisem posiłków w wydaniu USA jest styl byle-jak, czyli wszystko na raz zmieszane na talerzu a wcześniej usmażone na głębokim tłuszczu.
Ilość sera (pod każdą postacią) i tłuszczu w posiłkach zazwyczaj przekracza możliwości przerobowe układu trawiennego przeciętnego Europejczyka.

Nieodłącznym elementem posiłków jest królowa Coca-Cola lub Pepsi w ilościach nielimitowanych. W fast-foodach maszyny do nalewania napojów są ogólnodostępne - dostaje się tylko kubek i można wybierać z średnio 10-12 rodzajów napoi. Kubek to też klasa sama w sobie zazwyczaj ma 500ml ale bardzo często się zdarza 750ml (nadal bezpłatne dolewki). W restauracjach natomiast gdy kelner zauważy, że napój się kończy natychmiast podaje następną szklankę (bez dodatkowej opłaty). Standardowo w restauracjach to kelner prowadzi do stolika i natychmiast podaje wodę z lodem (duużą ilością lodu).

Do tej pory śniadania jakie mieliśmy w różnych miejscach noclegowych składały się z: tłustych muffinów pakowanych pojedynczo (nawet taki muffinożerca jak ja często nie daje sobie rady z jednym), sztucznych bułeczek do tostera, słonego serka w dużym kubku i mocno lukrowanych słodyczy również pakowanych po jednej sztuce. Do tego kawa, herbata, sok pomarańczowy. Czasami są bardzo słodkie płatki pszenne, kukurydziane itp. Tak więc zazwyczaj wychodzimy z pustymi brzuchami i zajadamy się pieczywem Wasa - jedyną namiastką europejskiego chleba bo tutejszy ma konsystencję waty i nie smakuje dobrze.

Ogólnie ilość cukru w słodyczach również przekracza standardy europejskie. Nie za bardzo widzimy różnicę pomiędzy fast-foodami a restauracjami bo wszędzie jest tłusto i słodko. I nawet restauracje szczycące się swoją NIE-fast-foodowością podają jedzenie ociekające tłuszczem.

Podsumowując nasze żołądki nie są tu najszczęśliwsze.

0 komentarze:

Prześlij komentarz